Przychodzi klient do fotografa…

23.03.2016
fot. Marcin Bielecki
Udostępnij:

Jeśli komuś potrzebne jest profesjonalne zdjęcie, wystarczy, że uda się do fotografa a już po kilku chwilach wszystko jest gotowe – nic prostszego. Jednak czy zastanawialiście się kiedyś, co tak naprawdę wydarzyło się u fotografa z prawnego punktu widzenia?

Nietrudno wyobrazić sobie taką oto zwykłą codzienną sytuację – pewna młoda mama, chcąc uwiecznić swoją małą córeczkę podczas dziecięcej sesji fotograficznej, postanawia skorzystać z pomocy profesjonalnego fotografa. Po długiej sesji z wykorzystaniem wielu rekwizytów i licznych zmianach aranżacji, zachwycona zdjęciami mama płaci fotografowi i zabiera dziecko do domu. Urokliwe zdjęcia stawia w ramce nad kominkiem. Co tak naprawdę wydarzyło się u fotografa w kategorii prawa? Choć opisana sytuacja wydaje się bardzo prosta, warto zastanowić się, jak kształtują się prawa i obowiązki przez nią wywołane.

Przede wszystkim, każdorazowo trzeba zadecydować, czy zdjęcie wykonane przez fotografa jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego, czy nie. Jeśli nim nie jest – nie będzie mogło korzystać z ochrony prawnoautorskiej. Jak stanowi art. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, utworem jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Aby więc zdjęcie można było nazwać utworem, musi nosić piętno indywidualizmu twórcy. Takie wymogi z pewnością spełniają fotografie dziecka z przykładu. Jeśli jednak ta młoda mama zamówiłaby zdjęcie paszportowe, przypisanie mu cech utworu byłoby co najmniej trudne. Dzieje się tak dlatego, że takie zdjęcie ma ściśle określone wymogi i trudno znaleźć tu miejsce na inwencję fotografa.

Dopiero zakwalifikowanie zdjęcia jako utworu pozwala objąć je ochroną prawnoautorską. Na czym ona polega? Otóż jej trzonem jest przyznanie twórcy osobistych i majątkowych praw autorskich. Prawa osobiste sprowadzają się do ochrony więzi twórcy z utworem poprzez np. prawo do oznaczenia utworu swoim nazwiskiem czy prawo do nadzoru nad sposobem korzystania z niego. Trzeba pamiętać, że są one niezbywalne. Natomiast istotą praw majątkowych jest wyłączne prawo twórcy do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Ten rodzaj praw może podlegać zbyciu.

Wynika stąd, że wykonanie zdjęcia z opisanej sytuacji spowodowało powstanie praw osobistych i majątkowych po stronie jego twórcy, czyli fotografa. A ponieważ mama z przykładu (jak i większość klientów) nie zawarła z fotografem umowy licencyjnej, ani tym bardziej umowy przenoszącej majątkowe prawa autorskie, jedyną osobą uprawnioną m.in. do rozpowszechniania zdjęcia jest jego autor.

Oznacza to, że owa pani nie jest uprawniona do tego, żeby np. pochwalić się portretem córeczki na prowadzonym przez siebie blogu. Może natomiast rozdać zakupione zdjęcia zachwyconej nimi rodzinie. Nie byłby to przypadek nieuprawnionego rozpowszechniania utworu, a to dlatego, że pokazanie zdjęć bliskim…w ogóle nie jest rozpowszechnianiem. Rozpowszechnienie polega bowiem na udostępnieniu utworu nieograniczonej publiczności (np. w Internecie), nie zamkniętemu gronu odbiorców (np. w rodzinie).

A jak kształtuje się sytuacja fotografa? Jak już ustaliliśmy, o ile wykonane przez niego zdjęcie można uznać za utwór w rozumieniu prawa autorskiego, to właśnie jemu przysługują majątkowe i osobiste prawa autorskie. Czyżby więc mógł zrobić z wykonaną dla klienta fotografią, co tylko będzie chciał? Tak kolorowo – z punktu widzenia fotografa – niestety nie jest.

W sytuacjach o jakich mowa, tzn. kiedy klient zamawia portret, mimo praw autorskich do swojego utworu, fotograf nie będzie mógł go rozpowszechniać. Jak to możliwe?

Przyczyną jest prawo do wizerunku, czyli dobro osobiste przysługujące sportretowanej osobie. Jego rozpowszechnianie wymaga zgody osoby na nim przedstawionej. Jeśli więc fotograf nie poprosił klienta o wyrażenie takiej zgody, nie może wystawić wykonanego zdjęcia np. w gablocie przed drzwiami, w celu zareklamowania swoich usług.

Wniosek z przedstawionych rozważań jest taki, że prawa fotografa i portretowanego klienta wzajemnie się ograniczają. Klient, płacąc za wykonanie zdjęcia, nie nabywa autorskich praw majątkowych ani, tym bardziej, nieprzenoszalnych praw osobistych. Musiałby on np. dodatkowo zapłacić za licencję. Jednak także i fotograf niewiele może skorzystać na takim zdjęciu, ponieważ ogranicza go prawo do wizerunku portretowanej osoby – chyba że wyrazi ona zgodę na rozpowszechnianie swojego wizerunku, co nie zawsze musi przecież stanowić problem.


Autorzy tekstu: Magdalena Stasiak, Bartosz Witkowski

Czytaj też

/ / /

Czy printscreen zdjęcia narusza prawa autorskie fotografa?

03.02.2020
fot. Rawpixel.com / Shutterstock

Sfotografowanie cudzego zdjęcia czy printscreen strony internetowej ze zdjęciem nie sprawi, że użycie tak uzyskanych materiałów będzie...

/ / / /

Zadośćuczynienie od fotografa za nieudaną sesję ślubną?

09.01.2020
Autor: Evgenyrychko / Shutterstock

Sąd Rejonowy w Tarnowie wydał precedensowy wyrok: fotograf musi zapłacić 15 000 zł zadośćuczynienia dla swoich klientów...

/ / /

Zdjęcie w spadku, czyli co dzieje się z prawami autorskimi po śmierci twórcy

07.11.2019
Autor: Daniel Jedzura / shutterstock

Odziedziczyć można nie tylko mieszkanie, samochód czy pieniądze, ale i prawa. Po śmierci twórcy autorskie prawa majątkowe...

Komentarze

  1. Marcin pisze:

    A co w sytuacji kiedy wykonałem darmową sesje, za która klient nie płacił, sesja miała charakter marketingowy jak i w formie pamiątki. Jezeli nie mam takiej umowy, czy ktoś może rządac usunięcia zdjec z profilu firmowego? Zdjecia zostały przygotowane pod względem graficznym jak i poddane retuszowi.

Dodaj komentarz